Jesteśmy studiem brandingowym. Poprzez strategiczne podejście wspieramy marki w ich cyfrowej transformacji. W codziennej pracy bardzo dużo korzystamy z animacji, 3D, AI oraz właśnie z narzędzi no-code, głównie Webflow oraz Framer.
Wbrew pozorom bardzo dużo. W naszym podejściu branding jest fundamentem wszystkich działań w rozwoju marki. Wierzymy, że pozwala on nie tylko zdefiniować właściwe postrzeganie usług czy produktów, tak aby skutecznie docierały do grupy odbiorców, ale również poprawić sprzedaż i komunikację (zarówno wizualną, jak i werbalną).
Projektujemy branding jako kompleksowy system, który tworzy narzędzia wpływające na każdy aspekt doświadczenia odbiorców z marką — strona internetowa jest jednym z istotniejszych elementów, w których branding jest w stanie pokazać swoje pełne spektrum.
Przede wszystkim pełna kontrola nad wdrożeniem oraz brak uzależnienia od zewnętrznych firm/freelancerów. Bardzo dużą uwagę przywiązujemy do dokładności i spójności z projektem, co nie zawsze ma przełożenie w przypadku zewnętrznych wdrożeń. Dodatkowo dzięki no-code pewne rozwiązania możemy wdrożyć dużo sprawniej niż w przypadku tradycyjnego pisania kodu. Dochodzi również możliwość testowania i sprawdzania rozwiązań, które na etapie projektu były tylko w fazie pomysłu i ze względu na ograniczenia Figmy nie mogliśmy ich przetestować.
W głównej mierze są to wdrożenia stron na Webflow lub Framer. Aktualnie wdrażamy już około 80% stron, które projektujemy. Reszta to tak naprawdę albo duże sklepy, albo klient ma już własny zespół do wdrożenia.
W mniejszej skali dochodzi również automatyzacja procesów poprzez Zapier czy Make, a w niedalekiej przyszłości myślimy również o chatbotach AI czy budowie aplikacji webowych poprzez Glide lub Adalo.
Patrząc po zapytaniach, klienci coraz częściej sami wiedzą, czym jest Webflow, także świadomość w tym zakresie bardzo szybko rośnie. Jeśli klient nigdy nie słyszał o Webflow czy Framer, to jego edukacja w kierunku no-code przebiega bardzo sprawnie. Klienci nie mają problemów, by odejść od Wordpressa na rzecz nowego narzędzia. Główne argumenty, które wykorzystujemy, to:
Jeśli chodzi o możliwości, to na pewno dużo szybszy time-to-market. Bardzo proste MVP można postawić w trzy dni. Testowanie hipotez, walidacja pomysłów, iteracje — wszystko dzieje się znacznie szybciej niż w klasycznym procesie developerskim. Kolejna sprawa to no-code daje możliwość tworzenia produktów cyfrowych osobom bez technicznego backgroundu. Zespoły mogą same wdrażać zmiany bez czekania na IT. To ogromna oszczędność czasu i kosztów.
Wyzwania to na pewno kwestie związane z edukacją rynku zarówno wśród klientów, jak i projektantów – im większa społeczność wokół danego narzędzia, tym szybciej rynek będzie w stanie się przekonać i zaadoptować.
Studia mogą rozszerzyć swoją ofertę: z samych projektów graficznych na „projekt + wdrożenie”. Dzięki temu nie oddają już klienta dalej (np. do software house’u), tylko realizują całość in-house. Dla wielu klientów to pierwszy krok w stronę digitalu. No-code ułatwia im start, a studio może rozwijać projekt wraz z ich potrzebami — jako partner długofalowy.
Dodatkowo mało firm w Polsce w pełni rozumie potencjał no-code. Studia mogą się tu wyróżnić jako eksperci, doradcy i edukatorzy.
Na pewno dużym ograniczeniem jest fakt, że no-code to wciąż nowy rynek. Trudno znaleźć dobrych specjalistów od Webflow czy automatyzacji, którzy jednocześnie rozumieją UX i design. Dodatkowo jako studio budujące na cudzym ekosystemie (Webflow, Framer, Zapier) jesteśmy w jakimś sensie zależni od zmian cen, funkcji, dostępności — to trzeba świadomie zaakceptować.
Dla wielu klientów kluczowe jest to, że po wdrożeniu mogą edytować treści w sposób „wizualny”, dodawać wpisy, zmieniać layout — bez proszenia agencji o każdą drobną poprawkę. To realna oszczędność czasu i pieniędzy.
Warto pamiętać przede wszystkim o solidnym planowaniu struktury projektu, przygotowaniu stylów (typografia, spacing, kolory), przemyślanym podejściu do responsywności i dobrych praktykach SEO. Kluczowe jest też jasne ustalenie z klientem zakresu odpowiedzialności. Nie warto pomijać czasu na testy, szkolenie klienta czy ustalanie przekierowań – te „drobne” elementy często decydują o końcowej jakości i satysfakcji. Dobrą praktyką jest korzystanie z metodologii typu Client-First (Finsweet).
Wyceniamy na podstawie modelu fixed price, natomiast każdy projekt staramy się skrupulatnie rozpisywać z podziałem na poszczególne etapy prac (UX/UI/RWD/Wdrożenie), jak i strukturę poszczególnych podstron i sekcji. Taka metodologia daje klientowi jasną informację na temat kosztów, jak i zakresu prac. Jeśli pojawiają się elementy nieuwzględnione w kalkulacji i umowie, wtedy wyceniamy je indywidualnie w zależności od ich skomplikowania.